niedziela, 1 września 2013

Rozdział 10 „No i co? Może mnie uderzysz? Wtedy to TY będziesz dla niej nikim!”



Rozdział 10 „No i co? Może mnie uderzysz? Wtedy to TY będziesz dla niej nikim!”

- Trzymaj plakietkę – George z wrażenia otworzył buzię. Owszem, kiedy uciekł z salonu widział jak Hermiona napastowała pięściami Freda, ale żeby go zmusić do takiego czegoś? Jego? Freda? Jak!? To się w ogóle Nie trzymało kupy.
- Hermiona rozumiem że lubisz się uczyć, ale użycie mojego brata jako królika doświadczalnego na eliksir wielosokowy to lekkie przegięcie – młodszy brat tylko popatrzył smętnie na Georga i przewrócił oczami. To Nie był dobry moment na żarty.
- Ale czemu?! – wybuchnął brat. i wskazał palcem na pudło z ulotkami i plakietkami.
Fred Nie mógł dłużej ukrywać swojej porażki. Nie przed własnym bliźniakiem. Musiał w końcu to komuś powiedzieć, a jemu najbardziej może zaufać.
- Wykiwała mnie, rozumiesz?! ONA! – gryfon Nie krył goryczy. Czuł że jego policzki stały się bardziej różowe niż kiedykolwiek. To przecież normalne, Fred Weasley jeszcze nigdy Nie odniósł porażki. „Fred Weasley to też jest zwykły facet” – usprawiedliwił go głos w jego głowie. To była racja. Który facet Nie odmówił by pięknej kobiecie, która w dodatku się do niego klei? „ŻADEN” – pomyślał.
- Miona? Ale jak? – George zarechotał. W jego głowie pojawił się obraz na którym Hermiona przykłada mu nożyczki do włosów i siłą wpina mu tą WESZ na sweter.
- No weź w ogóle! Zaczęła te swoje Och i Ach i jeszcze tak robiła! – bliźniak demonstracyjnie wydął wargi i zatrzepotał rzęsami – I ja Nie świadom niczego się zgodziłem! No skąd miałem wiedzieć że ona mi z tymi wszami wyjedzie?! – George ponownie otworzył z wrażenia usta. Hermiona? I takie coś? No Nie spodziewał się takiego ciągu wydarzeń. Liczył na bardziej brutalny koniec tej historii.
- Czyli zadziałała w typowy dla większości dziewczyn, lecz Nie dla niej babski sposób – bliźniak smętnie pokręcił głową i położył mu rękę na ramieniu – Nie przejmuj się stary, one tak działają, żaden by się Nie oparł zwłaszcza że Miona wyglądała dzisiaj dziko – Fred na dźwięk ostatnich słów podniósł szybko głowę i zmierzył brata lodowatym spojrzeniem. George widząc jego manewr wiedział już wszystko. Dobrze znał to spojrzenie. Ron robił niemalże identycznie gdy któryś z nich powiedział coś miłego o szatynce.
- Łoo, widzę że tu kobiece wdzięki spadły na drugi plan co? – chłopak puścił mu oczko – Tu chodzi o coś znacznie więcej zazdrośniku! – Fred zaśmiał się histerycznie i położył na ziemi ciężące już pudło.
- Jaki zazdrośniku? O co ci znowu chodzi? – zapytał nienaturalnie wysokim głosem. Szybko opuścił głowę i zaczął grzebać butem w płytkach. Zaczął żałować tego nagłego impulsu. George wiedział że jego brat zacznie się wypierać. Postanowił zadziałać w sprawdzony sposób.
- Uff, to dobrze. Już się bałem że ty z Hermioną, no wiesz… - brat bliźniak ułożył  rąk serce i wystawił w stronę Freda. Chłopakowi mimowolnie podniosły się kąciki ust. Po chwili się otrząsnął i euforycznie zaczął machać przecząco głową.
- No to widzę że już nic Nie stoi mi na przeszkodzie – George spojrzał w bok, lecz kątem oka co chwila spoglądał na brata. Miał zdziwiony wyraz twarzy. Łyknął haczyk.
- Jak to?
- No wiesz, jak ją dziś rano zobaczyłem to aż mi szczęka opadła. Myślałem że ty coś do niej masz więc nawet Nie próbowałem, ale jak widzę że ona wolna, to co szkodzi żebym z nią trochę poflirtował – George uśmiechnął się łobuzersko – może trochę poobściskiwał... 
- A W ZĘBY CHCESZ?! – Fred gwałtownie jedną ręką złapał go za mankiet, a drugą złożył w pięść i przyłożył do twarzy. Plusk. Fred złowiony.
- Ha! I co Fredryk? Zazdrosny o naszą Hermionkę, He? – George uwolnił się z ataku brata i poprawił kołnierz koszuli. Fred natychmiast spoważniał. „Jak ja dałem się tak oszukać? I to drugi raz!” – pomyślał. Nie wiedział jeszcze dokładnie czy mu się tylko podobała, tak zupełnie niewinnie, czy to coś więcej. Bliźniak starał się milczeć, Nie chcąc dać satysfakcji bratu. Niestety. George osiągnął już swój cel. Dosłownie pławił się w satysfakcji.
- Oj no weź, co w tym złego że jesteś zakochany? – powiedział znienacka gryfon.
- Ja… jeszcze do końca Nie wiem – powiedział Fred. Zakochany. To takie wielkie słowo. Nigdy jeszcze Nie czuł takie podniecenia całując kogoś w policzek. A usta Hermiony? Jak smakują? To wszystko go tak intrygowało. Tak, z pewnością był już zauroczony gryfonką, ale czy to jest zakochanie?
- Fred, stary, to widać. No pomyśl, rzuciłeś się z pięściami na swojego druha, to dla ciebie Nie jest wystarczający dowód? – George spojrzał na niego troskliwie. Bardzo się martwił o brata. Gryfon jeszcze nigdy Nie widział u niego takiej furii w oczach, nawet gdy Ron zżarł mu kawałek popisowej szarlotki Molly Weasley. Obiecał sobie w duchu, że zrobi wszystko aby rozkochać w nim Hermione. Był zdolny być w jednej bandzie z Ginny jeżeli to pomoże.
- Nie, Nie wystarczy – z zamyśleń wyrwał go głos bliźniaka. „Uparty jak osioł” – pomyślał.
- Aha, czyli mam wymieniać dalej: Na przykład twoje wparowanie do łazienki jęczącej. Jak do niej przylgnąłeś to myślałem że ją udusisz! – Fred spuścił wzrok. Jej, naprawdę to było aż tak widać?
- To też Nie jest tłumaczenie!
- No to idziemy dalej, a wtedy jak….
- Słuchaj! – przerwał mu – chętnie słuchał bym dalej twojej pogadanki, ale jak widzisz mam to całe pudło z wszami które muszę rozdać ludziom – Fred zrobił przerażoną minę – o cholera, jak to zabrzmiało…
- Okej – powiedział bliźniak. Bez słowa podniósł pudełko i wyjął jedną ulotkę.
- Co ty wyprawiasz? – zapytał, gdy George z tekstem „Wspieraj WESZ mały!” przypiął przestraszonemu pierwszoroczniakowi plakietkę.
- A co? Myślisz że cię z tym zostawię samego? – zapytał pretensjonalnie.
- No raczej.
- No to RACZEJ się pomyliłeś, bo bracia bliźniacy powinni się trzymać razem – kolejny Puchon otrzymał od Georga plakietkę.
- Ale…
- Żadne ale! Kurcze Fred, jak ty wspierasz coś takiego to trochę wiocha, ale jak my, najpopularniejsi bliźniacy w szkole, to jest furora! – powiedział z entuzjazmem i podniósł pudło do góry. Fred był mu bardzo wdzięczny, który brat zgodziłby się na totalne ośmieszenie żeby tylko pomóc drugiemu? „Brat bliźniak! – pomyślał gryfon. Zanim się obejrzał George był już daleko z przodu. Wesołym tonem wykrzykiwał tak znane chwyty reklamowe, tylko że zamiast „TYLKO U NAS! BOMBARDIERKI LESERA!” jest „WSPIERAJCIE WESZ! NO DALEJ!”. Fred Nie czekając długo podbiegł do brata i zanurzyli się w głąb zamku.

                                                              ***

- Waniliowa żaba – powiedziała Ginny do portretu Grubej Damy. Ta niechętnie ją przepuściła przerywając swój sen. Ostatnimi czasy bardzo długo spała. Portrety mogą się starzeć? 
- Miona! – zawołała ruda gdy wchodząc niespodziewanie na nią wpadła. Hermiona od wyjścia bliźniaka Nie ruszyła się z miejsca. Jej wzrok spoczywał ciągle w miejscu przez które piętnaście minut temu wyszedł. – przestraszyłaś mnie!
- Gin, ja…. – zająknęła się. Była nieco zachrypnięta, jakby nic Nie mówiła od wieków.
- No dalej – ponaglała ją przyjaciółka. Na wszelki wypadek przyłożyła jej rękę do czoła. Było ciepłe, ale Nie gorące.
- Ja się zakochałam – wciąż mówiła słabo, lecz tym razem stanowczo. Była pewna.
- Przecież wiem słonko – Ginny pieszczotliwie pogłaskała ją po głowie. Hermiona nie zareagowała. Nie mogła pozbyć się wrażenia jakby na jej policzku dalej spoczywały wargi rudzielca. Po chwili wybuchła.
- GINNY JA SIĘ ZAKOCHAŁAM! – krzyknęła. – W NIM!
- Spokojnie, Nie musisz się tym tak chwalić – Ginny uśmiechnęła się do szatynki lecz ta dalej była w szoku. Była zakochana. Doszło to do niej z takim hukiem że dostała momentalnego paraliżu.
- ON MNIE POCAŁOWAŁ! – tym razem ruda wytrzeszczyła oczy z niedowierzania.
- CO?!
- W POLICZEK! ON! ROZUMIESZ TO?! – Hermiona złapała ją za ramiona i zaczęła gwałtownie potrząsać – ROZUMIESZ?!
- Uspokój się! Hermi! Pocałował cię w policzek, o boże! Uważaj bo będziesz w ciąży! – powiedziała spokojnie uwalniając się z uścisku przyjaciółki. Hermiona wydała z siebie zduszony okrzyk i nagle…. Nagle uśmiechnęła się jakby nigdy nic.
- To co idziemy na ucztę? – zapytała wesoło. Ruda spojrzała na nią zdziwiona.
- Co się tak gapisz jakbyś Voldemorta zauważyła? – zapytała z kpiną. Ginny przeszedł dreszcz na dźwięk słowa „Voldemort”. Po chwili jednak popatrzyła na szatynkę podejrzliwym spojrzeniem.
- Jesteś wredną wariatką, wiesz? – zapytała z powagą w głosie, która w ogóle Nie pasowała do treści słów. Obie gryfonki zaczęły się śmiać.
- Dobra, to idziemy? – zapytała w końcu Hermiona.
- Okej. – obie gryfonki wyszły z przytulnego saloniku zostawiając samotnie echo swoich kroków. 
   Szły w milczeniu. Dobrze wiedziały że jedynym tematem do rozmów było teraz zakochanie Hermiony. Jednak z bólem serca musiały odwlec to aż do momentu gdy będą same, a jak zaczną rozmowę to i tak wszystko na to zejdzie. Tak więc wolały sobie to ułatwić. Były już na pierwszym piętrze gdy z naprzeciwka zauważyły najmniej oczekiwaną osobę. Dracona Malfoya. Hermione przeszedł dreszcz przerażenia. Gdyby była Harrym pewnie zapiekła by ją teraz blizna. Ginny złapała ją ukradkiem za rękę dając do zrozumienia że myśli o tym samym. Ten drobny gest bardzo podbudował szatynkę. Malfoy patrzył się wprost na nią. Zachowywał się bardzo naturalnie, jak to na Malfoya przystało. Wyraz twarzy pełen kpiny, a głowa lekko podniesiona uświadamiająca jej że sądzi iż jest o wiele lepszy. Jednak Hermiona widziała w jego oczach, że coś się zmieniło. Gdyby umiały mówić zapewne powiedziałyby „Jeszcze to zrobię”. Gdy był bliżej dostrzegła na jego twarzy ledwie dostrzegalne blizny. Pani Pomfrey zrobiła swoje. Gdy tak na niego patrzyła to każdy kawałek jej ciała przypominał sobie tamtejsze popołudnie. Jego wstrętny wzrok pełen pożądania, jego ręce zdolne do okrutnych rzeczy, smak alkoholu na jego ustach. I nagle stało się coś, co sparaliżowało ją po raz drugi. Gdy Ślizgon mijał gryfonkę „przez przypadek” otarł ręką o jej biodro. Hermione obleciał strach znowu czując jego dotyk. Pod działaniem impulsu krzyknęła. Ginny jeszcze mocniej zacisnęła rękę. Szatynka obejrzała się za siebie i usłyszała jego jadowity ton mówiący „Te szlamy to są już naprawdę nienormalne, szczególnie Granger, ta to wszędzie sceny robi idiotka jedna” – dalszych słów już Nie usłyszała. Malfoy był już daleko. Bezpiecznie daleko.
- Spokojnie skarbie, już poszedł – szepnęła jej Ginny do ucha. Wiedziała że te słowa Nie pomogą przyjaciółce, ale przynajmniej tyle mogła zrobić. Hermiona uśmiechnęła się lekko do rudej i znów szły w milczeniu. Szatynka idąc przez korytarz co chwila zauważała u poszczególnych osób plakietkę WESZ. Poczuła ciepło w okolicy serca. „To JEGO zasługa” – pomyślała.

                                                          ***

Harry rozglądnął się niespokojnie po Sali. Niegdzie Nie zauważył pięknej gryfonki o rudych włosach. Miał wyrzuty sumienia że dzisiaj na nią Nie zaczekał. Nie mógł wytrzymać skomlenia Rona, który był wiecznie głodny. Gdy tak się rozglądał zatrzymał wzrok przy stole krukonów. Ktoś na niego patrzył. Harry przyjrzał się tej osobie. To Cho Chang tak na niego patrzyła. Była dziewczyna wybrańca. Gdy chwilę na nią patrzył dostrzegł jak się zmieniła. Pełno lakieru na włosach, ostry makijaż i kuse ubranie. To do niej w ogóle Nie pasowało. Owszem, Ginny też się malowała, ale o wiele delikatniej. Również jej włosy Nie miały ani grama sztucznego sprayu. Harry porównując tak dziewczyny doszedł do wniosku że jego decyzja była właściwa. Zerwał z Cho po tym jak wydała Gwardię Dumbledora. Jakiś czas później związał się z Ginny, i był z nią naprawdę szczęśliwy. Z rozmyślań wyrwał go marzycielski głos Luny Lovegood.
- Witaj Harry, cześć Ron – powiedziała pogodnie i usiadła pomiędzy chłopakami. Ron pochłonięty delektowaniem się kurczaka nic Nie odpowiedział, a nawet na nią Nie spojrzał. 
- Hej Luna… eee, wspierasz WESZ? – Harry dopiero teraz zauważył na klatce piersiowej przyjaciółki plakietkę, którą tak często widywał u Hermiony.
- Och tak, moim zdaniem to bardzo miłe, że bracia Rona mi to dali – wzkazała palcem na przypinkę.
- Jak to bracia Rona? – zapytał wybraniec.
- Jak to moy bacia? – odezwał się Ron z buzią pełną jedzenia. Luna skrzywiła się widząc rudzielca w takiej sytuacji.
- Oczywiście Fred i George. Są bardzo zabawni, wiedzieliście? – powiedziała spoglądając to na Rona, to na Harrego – Ron, masz zamiar jeść tego kurczaka? – zapytała wysokim tonem.
- Ta, a bo So? – zapytał powoli przeżuwając. Luna spojrzała na jego talerz a potem gdzieś w okolicy jego czoła.
- Jest w nim pełno nargli – zmrużyła oczy jakby chciała zobaczyć coś wyraźniej.
- W takim razie uwiężę je! – krzyknął połknąwszy ostatni kawałek. Luna wyglądała na podekscytowaną.
- Naprawdę? To fantastycznie! A gdzie?
- W moim brzuchu – Ron wziął kolejny nienaturalnie wielki kęs kurczaka. Luna obróciła się do  Harrego z zawiedzioną miną. Ten jednak Nie wiedząc co powiedzieć wzruszył ramionami i zajął się spożywaniem sałatki. Nie brał na poważnie słów blondynki. Fred i George? Wspierający WESZ? To do siebie Nie pasowało. Lecz przyzwyczaił się do zwariowanego charakteru Luny. Momentami bywała naprawdę zabawna. Zwłaszcza komentując mecz quidittcha za Lee Jordana.      
- Cześć wam! – krzyknął promiennie zmierzający ku nim Neville. Harremu opadła szczęka. Na jego torsie także widniała plakietka WESZ. Wybrańca ogarnęły wątpliwości. A może Luna ma rację?
- Hej Neville! Hermiona ci to wcisnęła czy jak? – zapytał rozbawiony Ron wskazując palcem na plakietkę. Gryfon zrobił taką minę, jakby widział rudzielca pierwszy raz w życiu.
- Ojej Ron, to ty Nie wiesz? – zapytał sceptycznie.
- O czym?
- Akcja WESZ robi furorę! Odkąd Fred i George przejęli inicjatywę to mało kto w zamku Nie ma plakietki! – Neville rozejrzał się po Sali. – No, oprócz tych z Wielkiej Sali.
- Mówiłam wam! A wy mi Nie wierzyliście. – krzyknęła radośnie Luna i spojrzała z uśmiechem na Neville’a. Chłopaka natychmiast oblał rumieniec.
- Ee… no pewnie że ci wierzyliśmy Luno – próbował wesprzeć ją Harry.
- Nie mówisz prawdy żeby Nie było mi przykro. To miło z twojej strony Harry. – Luna uśmiechnęła się do wybrańca. Na jego szczęście z jej oczu Nie wyczytał ani grama urazy. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale jego wzrok przykuły dwie gryfonki wchodzące do Wielkiej Sali. Pomachał do nich. Musiały zauważyć bo zaczęły się kierować w jego stronę.
- No cześć skarbie, jeżeli w ogóle pamiętasz! – powiedziała jedna z nich udając złość. Harry roześmiał się i posadził ją sobie na kolanach.
- Hej wszystkim – powiedziała ciepło Hermiona i usiadła pomiędzy Harrym a Ronem. Wszyscy popatrzyli na nią ze zdziwieniem. Słyszała nawet szepty innych typu „To ona? Hermiona Granger?”. Szatynka spostrzegła że kilka gryfonów puszcza jej oczko, a starsze czarownice patrzą na nią jadowicie. Napotkała po drodze wzrok Ginny mówiący „a Nie mówiłam?”. Hermiona uśmiechnęła się do niej.  „Teraz” – pomyślał Ron.
- Hej Miona, chcesz trochę soku? – Nie czekając na odpowiedź podniósł dzbanek i zaczął powoli lać sok dyniowy do pustej szklanki.
- Może jeszcze pokroisz mi ziemniaki? – zapytała chłodno i zabrała mu dzbanek. Ron strasznie się zdziwił. Przez jakiś czas milczał zgaszony. Gdy Hermiona była zajęta rozmową z Neville’m o właściwościach leczniczych mandragor nagle usłyszała przeraźliwy huk. Instynktownie spojrzała na drzwi. Wszyscy robili to samo.
- WSPIERAJCIE WESZ! TYLKO TERAZ!
- NAKLEJKI!
- PLAKIETKI!
- ULOTKI!
- A DO KOMPLETÓW JEDNA ŁAJNOBOMBA GRATIS! – w mgnieniu oka pół sali nosiła na koszulkach plakietki WESZ. Coś buchnęło i całą przestrzeń zapełnił okropny odór. Widocznie ktoś z uczniów szybko pozbył się obiecanej łajnobomby w zamian za komplet produktów WESZ. Hermiona – prefekt naczelny – jednym zaklęciem zlikwidowała ten problem. Nie miała jednak sumienia obwiniać za to bliźniaków. Tym razem psocili w dobrej mierze. Dobrze wiedziała że George wesprze Freda, przecież wszystko robią razem, ale nie sądziła że aż tak się w to wkręcę. Będzie im Chyba wdzięczna do końca życia. Gdy większy tłum się rozszedł podbiegła do nich radośnie i przytuliła obydwóch. Dopiero teraz dostrzegła że twarze braci były całe w naklejkach.
- Jesteście kochani! – krzyknęła i uśmiechnęła się ukazując bliźniakom rząd białych zębów.
- Słyszysz to George? Teraz jesteśmy cudowni – chłopaki wymienili rozbawione spojrzenia.
- Ooo, a rano jacy byliśmy? Dziecinni?
- Okropni?
- Oj dajcie już spokój! – krzyknęła i pocałowała Georga w policzek wolny od naklejek. Chciała zrobić to samo z Fredem lecz ten jak na złość i jeden policzek miał oklejony, i drugi. Jedyny wolny kawałek pozostał na czole bliźniaka, lecz tam nawet gdyby stanęła na palcach Nie dosięgła by. A szkoda, chciałaby mieć pretekst by przynajmniej na chwilę poczuć jego policzek na wargach. Fred jakby czytał jej w myślach spojrzał na nią zalotnie.
- Ze mną Nie będzie ci tak łatwo – powiedział uśmiechając się. George w jakiś tajemniczy sposób zniknął z pola widzenia. Znowu stali sami.
- W czym niby? – powiedziała udając zaskoczenie. Fred zaśmiał się cicho.
- Musisz najpierw odkleić naklejkę – powiedział lekko się chyląc i nastawiając prawy policzek. Hermiona Nie spodziewała się takiego zachowania z jego strony.
- Co? Ja? Rękami? – zdziwiła się i uniosła brwi.
- Chyba że wolisz zębami – Fred puścił oczko dziewczynie i wyszczerzył się do niej. Ta zbulwersowana wzięła do ręki koniuszek naklejki i z całej siły pociągnęła zostawiając na jego skórze czerwoną plamę. Bliźniak syknął i spojrzał na szatynkę z goryczą.
- Ty mała sadystko – wziął ją na ręce. Hermiona teraz była z nim twarzą w twarz. Mogła dosięgnąć do wszystkiego. Fred wskazał palcem swój policzek, jakby domagał się czegoś. Hermiona przyłożyła usta do policzka chłopaka. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Bliźniak pod wpływem emocji przekierował twarz do Hermiony sprawiając że jej usta dotykały teraz jej ust. Hermiona Nie odsunęła się. Oplotła rękami jego szyje. Lecz gdy chciała oddać pocałunek coś huknęło i Wielką Salę znów ogarnął okropny smród i zielona para. Coś pociągnęło szatynkę do tyłu odklejając od Freda. Upadła na ziemię.

                                                            ***

- CHOLERA! – krzyknął rudzielec. Był taki wściekły. Zielona para zasłoniła wszystko dookoła. Próbował rękami złapać szatynkę, lecz trafiał tylko na zatrute powietrze. Gdzieś z oddali słychać było zagłuszające krzyki przestraszonych pierwszorocznych. Jak on mógł ją puścić? Nie wybaczy sobie tego. Inne pytanie nurtowało go bardziej. KTO ją pociągnął. Odpowiedź przyszła w ekspresowym tempie. Ktoś chwycił go za tył swetra. Błyskawicznie się obrócił. Zanim zdołał zobaczyć twarz oberwał z całej siły w dolną wargę. Poczuł na ustach smak krwi. Zawirowało mu w głowie. Sprawca Nie dał za wygraną. Znów go pociągnął i Fred zauważył niewyraźną twarz swojego brata. Wyszli z Wielkiej Sali i Ron przygwoździł go do ściany. Fred dalej Nie mógł dojść do siebie.
- Jak to miło braciszku, że pamiętasz o naszej umowie! – kolejny cios wylądował na brzuchu Freda. Zgiął się w pół. Nie miał siły nic odpowiedzieć.
- Fajnie się całuje tą szlamę? – Fred dostał nagłej energii. Złapał Rona za fraki i obrócił tak. Że teraz to on był oparty o ścianę. W oczach bliźniaka panowała furia.
- Jak możesz! – krzyknął i pchnął Rona cały czas trzymając go za ubrania – jak śmiałeś ją tak nazwać! – młodszy brat zamiast mieć zlęknioną minę, wykazywał znudzenie. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
- No i co? Może mnie uderzysz? Wtedy to TY będziesz dla niej nikim!
- Zamknij się! – Fred Nie mógł znieść myśli że mógłby być nic Nie wart dla gryfonki. Miał ochotę zabić Rona. Tryskał do niego czystą nienawiścią.
- Spójrz na siebie! Komu ona bardziej uwierzy? Tobie, czy swojemu przyjacielowi?
- Myślałem że z nią jesteś!
- Nie! Nie jest! – Hermiona szła w ich kierunku z przerażoną miną. Oczy miała zaczerwienione.
- Ty oszuście -  Fred już chciał wymierzyć cios Ronowi gdy na jego nadgarstku spoczęła trzęsąca się dłoń gryfonki.
- Fred, proszę – powiedziała. W jej głosie było słychać strach, ale i również przebaczenie. „Jak ona może!?” zapieklił się bliźniak. Nie mógł pojąć czemu Hermiona okazuje litość Ronowi. „Nazwał ją szlamą!”. Szlama. To określenie doprowadzało ją do łez wypowiedziane z ust niejednego ślizgona. Ron był jej przyjacielem, to powinno ją jeszcze bardziej zaboleć. Dlaczego tak więc Nie było? Dlaczego ona patrzyła oczami pełnymi wyrzutów na niego, Freda? Ogarnęła go momentalna złość. Puścił Rona, lecz ten Nie śmiał się ruszyć. Pełne nienawiści spojrzenie bliźniaka powędrowało na jego oczy, a potem na oczy Hermiony.
- Wiedziałaś o tym, tak? – powiedziała zupełnie zrezygnowanym tonem. – wiedziałaś że on to wymyślił, jednak milczałaś!
- Fred, ja…
- A może to ci było na rękę, co?! – przerwał jej. – Może już od dawna, coś się kroiło, a ja…
- Fred nieprawda! Jak możesz! – tym razem ona mu przerwała. W jej oczach pojawiły łzy. Z bezsilności położyła mu rękę na ramieniu. Nie chciała tego. Nie chciała by to tak się skończyło.
- Freddie… - szepnęła. Bliźniak natychmiast się spiął. To słowo z ust Hermiony było jak ukojenie. Dla niego to słowo znaczyło więcej niż milion innych pięknych słów. „Ona woli Rona” – pomyślał. Momentalnie się wzdrygnął spychając jej rękę. Złość powróciła na nowo.
- Nie nazywaj mnie tak! Jak TY mogłaś! Jak mogłaś mi nic Nie powiedzieć!?
- A po co ci do cholery miałam mówić! No po co!? – Hermione ogarnęła złość. Fred zachowywał się jakby zrobiła coś tak okropnego, że powinna trafić do Azkabanu – Podaj mi chociaż jeden powód dla którego miałabym co powiedzieć! – Fred spojrzał na nią takim wzrokiem, że po jej ciele przeszły ciarki.
- Och, z chęcią bym to zrobił, ale Nie chce ubrudzić twoich warg krwią – jego wzrok przeniósł się na młodszego brata – przecież muszą być idealne dla Ronusia – Fred poszedł drastycznie w kierunku schodów. Hermiona odprowadziła go wzrokiem. Jej ciało sparaliżowały te słowa. Jeszcze nigdy nic Nie było dla niej tak przejrzyste jak teraz. Ron także się Nie ruszał. Wiedział że postąpił źle. Naprawdę tego żałował. Miał ochotę przytulić i przeprosić gryfonkę, jednak Nie posiadał na tyle odwagi. Odszedł więc w zupełnie innym kierunku. Jak najdalej od ludzi. Jak najdalej od Hermiony. Jak najdalej od Freda.  

                                                                            <3 <3 <3 

POWRÓCIŁAM. CAŁA I ZDROWA. ~Meggie

8 komentarzy:

  1. WSPANIAŁE! Cała ta akcja jest świetna. Mam tylko nadzieję, że Fred przebaczy Mionce. ;3
    Pozdrawiam ^^
    /Mei

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku, kocham twojego bloga <3
    tak fajnie sie go czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Fajne. Czekam i czekam i doczekac sie nie moge ♥♥♥
    Weny zycze i czasu na napisanie kolejnego rozdzialu ;**
    Zapraszam do sb. nie dlugo nowy rozdzial ;D

    POZDRAWIAM

    Elcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie miałam inernetu, ale rozdział już jest :3 I dziękuję za miłe słowa <3
      ~Meggie

      Usuń
  4. kiedy nstepny rozdział???
    Nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń

Zanim dodasz komentarz, pamiętaj że jestem amatorką.
Twoja opinia, negatywna czy pozytywna jest dla mnie niezmiernie ważna.
JEŻELI OCZEKUJESZ SZYBKIEJ ODPOWIEDZI, ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI 'CZAT'