Rozdział 8. „Przestań! Samą siebie możesz oszukiwać, ale na
pewno Nie mnie!”
- Jaki on jest naiwny – mruknął Ron. W uroczym salonie
gryfonów było niebywale cicho. Wszyscy już spali. Oprócz Rona. Musiał uczcić
jakoś swój plan idealny. Wyjął z drewnianej szufladki butelkę piwa kremowego i
opadł na kanapę. Dopiero teraz zaczęło dochodzić do niego jak daleko się
posunął, „To ty jesteś naiwny Ron” – mówił głos w jego głowie, starał się go
Nie słuchać lecz to Nie było możliwe – „Myślisz że ona po takim czymś cię
zechce?”
- Zechcę, bo się Nie dowie – szepnął sam do siebie
Rudzielec. Gdyby na Rona patrzył ktoś z boku pomyślał by że nadaje się do
Świętego Munga. Chłopak popędził do swojego dormitorium. Bezszelestnie otworzył
drzwi i wślizgnął się do środka. Od razu zalała go fala ciepła które pochodziło
z gorącego pieca. Słysząc ciche pochrapywanie kolegów gryfon stwierdził że
każdy z nich śpi. Cicho wszedł do łazienki. Po dwudziestu minutach chłopak
wyszedł z toalety już w piżamie i lekko wilgotnych włosach. Usiadł na swoim
łóżku a wątpliwości znów zaczęły go nawiedzać, „A co jeżeli Hermiona woli
Freda?” myślał rudzielec, „Co jeżeli ona go ko….”
- NIE!!! – krzyknął głośno, a po chwili po jego twarzy
popłynęły kropelki potu. Jednak żaden z gryfonów Nie drgnął. Ron odetchnął z
ulgą.
- Lepiej się z tym prześpie. Nie pozwolę na to. – powiedział
pół szeptem rudzielec przykrywając się ciepłym kocem.
- Ron, do siebie gadają tylko ludzi chorzy. – odezwał się
zmęczony głos Harrego. Jednak ktoś się obudził.
- Chorzy z miłości – szepnął tylko rudy i odpłynął w śnie.
***
Fred wszedł do dormitorium ocierając rękami mokre oczy. No
tak, ktoś jeszcze Nie spał czekając na niego.
- Hej stary, co tak długo? – szepnął George podnosząc się z
łóżka i przy okazji ukazując szarą koszulkę z literą „G”.
- Nieważne – odpowiedział Fred zachrypniętym tonem i
bezsilnie opadł na Nie pościelone łóżko.
- Wow, Nie poznaje cię Fred! Chyba że to Nie Fred… no wiesz
jak było z Moody’m – George zarechotał cicho, mając nadzieję że brat za chwilę
zrobi to samo. Lecz nic Nie usłyszał. Bliźniak już wiedział że z bratem jest
coś Nie tak. Położył się więc obok załamanego Freda.
- Co się stało mały? – spytał troskliwie rudzielec, waląc go
lekko w bok.
- Mały? No weź, mała to jest Ginny – gryfon próbował
zatuszować swój smutek, lecz George znał tak dobrze brata, jak samego siebie. W
końcu byli bliźniakami.
- Wiesz, rozumiem pięć, ale to było trzynaście minut, jesteś
dla mnie smarkaczem – uśmiechnął się bliźniak a Fred pokręcił głową.
- Co chciałeś? – zapytał nieoczekiwanie smutny rudzielec.
- Co?
- No na dole, o co chodziło? – Fred próbował zmienić temat,
a jego jedyne lekarstwo na smutek to było dowcipkowanie i knucie z bratem bliźniakiem.
- To Nie jest teraz ważne braciszku – George rozczochrał
bratu włosy. Po chwili Fred znów posmutniał. Starszy bliźniak widząc jego minę
już wiedział o co chodzi. Znał go przecież od narodzin, a rozdzielali się Chyba
tylko będąc w łazience, choć czasami i tam przebywali razem kryjąc się przed
panią Weasley.
- Chodzi o Hermione, tak? – zapytał znienacka.
- Nie! Zwariowałeś? – Fred widząc że Nie wygra z bratem
poddał się. Rozejrzał się szybko po dormitorium. Byli sami, lecz chłopak
ściszył głos – Tak, ale tylko pośrednio – wybronił się dostatecznie rudzielec i
zaczął nerwowo drapać paznokciem o grzbiet dłoni.
- No to wypłacz się swojemu bliźniakowi – George objął
ramieniem brata i pieszczotliwie przysunął do siebie, niemal że go dusząc. Gdy
chłopak rozluźnił uścisk Fred usiadł opierając się o ramę łóżka.
- Kurde no, miałeś tak kiedyś że niedoceniałeś kogoś przez
dłuższy czas a gdy przejrzałeś na oczy, to tego kogoś straciłeś – zapytał
chłopak a jego oczy się zaszkliły.
- Pewnie!
- Taak?! –zdziwił się Fred i spojrzał na brata który
siedział w tej samej pozycji co bliźniak tylko jego dłonie były ukryte z tyłu
głowy.
- No jasne! Ale to Nie był ktoś, tylko coś – George
mimowolnie uśmiechnął się do siebie.
- Jak to? – młodszy brat Nie rozumiejąc aluzji bliźniaka
spojrzał na niego podejrzanie.
- Chodzi mi o fasolki Berrtiego Botta. Z początku bałem się
spróbować bo można trafić nawet na śmiertelną fasolkę, lecz w końcu pomyślałem
„Czemu Nie?” i spróbowałem. – Fred zażenowany historią brata walnął go w głowę
poduszką.
- I co? Smakowały? – smutny bliźniak wyszczerzył zęby
ponieważ dobrze wiedział jak to się skończyło dla Georga. Był przy tym. I sam
dał mu tą fasolkę. Niewykluczone że specjalnie.
- Dobrze wiesz że Nie kretynie ty jeden! Dałeś mi taką o
smaku wody z sedesu! – Fred wybuchnął śmiechem wpatrując się w brata który na
to wspomnienie machinalnie wykrzywił usta.
- Ale potem trafiłem na tak słodką że Nie zamienił bym jej
nawet na tuzin will w bikini, Nie żałowałem nawet że ukradłem ją jakiemuś
gnomowi z ogródka, który z kolei ukradł ją wcześniej mi, czy jakoś tak… –
George tym razem zamknął oczy i uśmiechnął się marzycielsko. Może i to wydawało
by się dla innych śmieszne, ale starszy brat bliźniak dał jakieś refleksie
Fredowi.
- Wiesz co? Dzięki Georgie! – powiedział rudzielec i cmoknął
brata w policzek. Był mu tak wdzięczny że mógłby zrobić to jeszcze raz, ale
pewnie na ustach Nie poczuł by już policzka tylko pięść lub poduszkę.
- Ej! – powiedział z goryczą starszy brat i zaczął raptownie
trzeć ręką pozostałości po wargach Freda. Jednak Nie miał mu tego za złe.
Najszczęśliwszy widok jaki mógł zobaczyć to pełen entuzjazmu uśmiech Freda,
którego kochał najbardziej z całego rodzeństwa. Odwrotnie było tak samo. Gdy
się obrócił zobaczył tylko nikłą sylwetkę brata znikającego za drzwiami
toalety.
Fred spojrzał w
lustro i ujrzał tam wesołego i przystojnego rudzielca który jutro zdobędzie
swoją „fasolkę”.
- Hermiona jest na pewno słodsza od tuzina will w bikini –
powiedział do siebie wyciągając ze schowka szczoteczkę do zębów – nawet jakbym
musiał ją kraść gnomowi, który wcześniej ukradł ją mi! – Chłopak po skończonej
toalecie chciał położył się do swojego łóżka, ale widząc że śpi w nim bliźniak,
położył się na jego posłaniu. Tej nocy spał cudownie, a w jego snach głównie
była piękna kobieta o orzechowych oczach i kasztanowych włosach.
***
- Wstawaj, wstawaj śpiochu! – Ginny wskoczyła na łóżko
Hermiony i zaczęła łaskotać dziewczynę gdzie się tylko da. Starsza gryfonka
zamiast się zaśmiać jęknęła tylko i walnęła rudą w plecy. Ginny natychmiast
odskoczyła od Hermiony która lekko się uśmiechnęła i wróciła do poprzedniej
czynności. Przestraszona gryfonka roztarła obolałe plecy.
- Próbowałam być łagodna – szepnęła do siebie Weasleyówna i
ruszyła w kierunku łazienki.
Hermiona leżała w ramionach pięknego księcia o rudych
włosach. Już zbliżała swoje usta do jego gdy włosy chłopaka nagle zaczęły
rosnąć na twarz przekształcać. Książe o dziwo zamiast jej pocałować Chyba ją
opluł bo poczuła na twarzy nieprzyjemną i zimną wilgoć. Gdy otworzyła oczy
ukazała jej się rzeczywistość. Nad
szatynką stała rozbawiona Ginny z mokrym, plastikowym kubkiem w ręku.
- OSZALAŁAŚ!? – krzyknęła Hermiona ocierając mokrą twarz i
włosy. Parvati i Lavender także chichotały.
- To był jedyny sposób żebyś wstała – powiedziała Ginny
odkładając naczynie. Szatynka usiadła na łóżku. Nigdy jeszcze Nie zastała
pokoju w takim stanie. Wszędzie były porozrzucane ubrania i kosmetyki a
współlokatorki chodziły nerwowo to do łazienki, to do swoich kufrów. „Co się
dziwisz” pomyślała. W dzień zakończenia Hermiona zawsze przesypywała tą
gorączkową fale salonu piękności. Budziła się dopiero wtedy kiedy wszystkie
dziewczyny były już uszykowane i wystrojone. Najczęściej wyrwały ją ze snu piosenki Fatalnych Jędz które na cały głos
puszczały Lavender i Parvati bawiące się w karaoke. Czasami dołączała do nich
Ginny.
- Śpiąca królewna wstała tak wcześnie? Niemożliwe! –
krzyknęła z przekąsem blondynka malując sobie paznokcie. Hermiona tylko
wystawiła do niej język.
- Hej Ginny, który będzie lepszy, kruczoczarny czy smołowy?
– Lavender podniosła obie ręce ukazując niemalże identyczne odcienie. Chyba
tylko profesjonalne kosmetyczki odróżniłyby jeden od drugiego.
- Hmm, lepiej weź smołowy, ładnie wygląda na twoich
paznokciach – doradziła jej ruda oglądając obie dłonie dziewczyny. Hermiona z
niedowierzaniem podeszła do gryfonek, a woda zrobiła ścieżkę od dziewczyny do
jej łóżka.
- Przecież są identyczne! – krzyknęła szatynka biorąc w rękę
dłoń Lavender. Ginny spojrzała z irytacją na przyjaciółkę co też uczyniła
blondynka.
- Ona się musi jeszcze dużo nauczyć – Lavender z litością
pokiwała głową. Hermiona Chyba po raz pierwszy widziała ją naturalnie. Bez
czerwonej szminki, kresek na oczach.
Była naprawdę bardzo ładna. Tak samo było z Parvati i Ginny.
- Dobra Miona, bo nam Nie starczy czasu, idziemy! –
krzyknęła ruda i pociągnęła ją do małej łazienki. Ruda kilka razy zmierzyła
Hermione z zamyśloną miną.
- Ginny?
- no? – zapytała gryfonka Nie odstępując od wcześniejszej
czynności.
- Chcę się umyć – powiedziała szatynka. Młodsza czarodziejka
spojrzała na gryfonkę z przepraszającą miną.
- Aaa, sorry, zapomniałam. Taka byłam podekscytowana tym że
pozwolisz mi się upiększyć, że przeoczyłam ten krok – powiedziała jednym tchem
ruda, a na jej policzkach pojawiły się dwie różowe plamki. Hermiona tylko
uśmiechnęła się przestraszona, a Ginny wyszła z łazienki. Szatynka odbyła ranny
prysznic wciąż myśląc tylko o Ronie i Fredzie. Tak bardzo Nie chciała tej całej
przemiany. Ale wczoraj pod wpływem złości się zgodziła. Nie chciała zawieść
Ginny, bo dobrze wiedziała jakie to dla niej jest ekscytujące. A poza tym
chciała żeby Ron poczuł się tak jak wczoraj Fred. Wiedziała że jej przyjaciel
będzie się teraz do niej przystawiał, no bo co innego mu zostaje kłamiąc tak
Fredowi? Hermiona dzisiaj będzie najmilsza dla bliźniaka jak tylko potrafi a
Rona będzie po prostu ignorować. Przecież nie może mu powiedzieć „Odwal się!
Łżesz że z tobą chodzę!” bo wtedy by wyszło na jaw że podsłuchiwała. Jeżeli
Fred będzie wykazywał zainteresowanie dziewczyną to pewnie sam się domyśli że
młodszy brat kłamie. „A jeżeli ty go wcale Nie interesujesz?” w głowie szatynki
pojawiła się taka myśl. „To Nie prawda! Powiedział że jestem kimś więcej!
Chciał mnie pocałować! Na pewno chciał! Gdyby Nie chciał to by się Nie
nachylał!” dziewczyna kłóciła się z własnymi myślami. Od akcji z łazienką
Hermiona ciągle myślała tylko o nim. Nawet to że Malfoy się do niej przystawiał
wypadło jej jakoś z głowy. Czy to możliwe? Możliwe że najmądrzejsza uczennica w
Hogwarcie zakochała się we Fredzie Weasleyu? „Nie pozwól wejść sobie na głowę
Hermiono” – tłumaczył jej najlepszy przyjaciel, którym był oczywiście mózg
dziewczyny. „Czy ja naprawdę się zakochałam? JA?” myślała szatynka a kojąca
woda skapywała po jej ciele. Czuła się jak wtedy gdy wtuliła się w bliźniaka.
To ciepło i miękkość. Te brązowe oczy i uwodzące usta…
- DOŚĆ – powiedziała na głos. Na szczęście te słowa
zagłuszył hałas wody. Chociaż chciała Nie mogła przestać o tym wszystkim
myśleć. A może tu Nie chodzi o zemstę dla Rona? Może tu chodzi o zachwyt Freda? „Nie! Nie! Nie!”
krzyczała wewnątrz. Myśli ogarnęły ją od czubka głowy aż po palce u nóg.
Musiała to przerwać. Zakręciła szybko wodę i opatuliła się ręcznikiem. Gdy jej
ciało lekko przeschło założyła bieliznę. Chciała już wołać przyjaciółkę lecz
właśnie w tej chwili zapukała do jej drzwi.
- Miona ile jeszcze!? – niecierpliwiła się ruda.
- Właź! – zanim Hermiona wypowiedziała te słowa Ginny już
stała w drzwiach trzymając w jednej ręce kosmetyczkę, a w drugiej suszarkę i
szampon.
- Umyłam już włosy – szatynka spojrzała badawczo na płyn. Na
okładce widniał arbuz. Dziewczyna chciała przeczytać opis, ale Ginny zasłoniła
go ręką.
- Ale Nie tym! – podekscytowana gryfonka podniosła tak
zamaszyście szampon że suszarka wyleciała jej z ręki i z wielkim hukiem obiła
się o płytki.
- Co wy tam Reducto
ćwiczycie!? – usłyszały głos Parvati zza drzwi. Ruda szybko odkrzyknęła że jest
w porządku i podniosła suszarkę kładąc ją na zlew.
- No to co? Gotowa przejść na ciemną stronę mocy? – zapytała
żartobliwie Ginny puszczając oczko szatynce. Ta tylko kiwnęła od niechcenia
głową i wykonywała polecenia rudej. Aż żałowała że się zgodziła gdy młodsza
gryfonka wymieniła jej po kolei co będzie wyprawiać z jej włosami.
- Nie gadaj tylko rób! Chcę to już mieć za sobą! –
powiedziała zdesperowana szatynka gdy Ginny znowu rozgadała się jak to ślicznie
będzie wyglądała Hermiona w takim odcieniu błyszczyka.
- No dobra, zamocz włosy – to ostatnie co usłyszała starsza
czarodziejka przez jakiś czas.
Po kilku minutach
Hermiona była mile zaskoczona. Ginny bardzo dokładnie wcierała jej szampon
wykonując jej przy okazji masaż głowy co szatynkę odprężyło. Do tego jeszcze
ten piękny zapach. Dziewczyna czuła się tak jakby była znowu w Chorwacji tak
jak dwa lata temu z rodzicami na wakacjach. Wszystkie miłe wspomnienia wróciły
jej do głowy. Rozmyślania przerwała jej ruda która nagle zatrzymała strumień
kładąc jej na głowę ręcznik.
- Dobra, nałożyłam ci odżywkę, ale z tego względu że nie
masz poniszczonych włosów to dałam ci tą którą Nie trzeba spłukiwać. O i
jeszcze lepiej żeby włosy ci schły naturalnie a w tym czasie zrobię ci makijaż
– Hermiona od razu wykrzywiła twarz na ostatnie słowa. Najgorzej bała się
właśnie makijaż. Przecież nie raz słyszała skomlenie Ginny gdy trafiła
pędzelkiem do oka. Miała nadzieję że ruda będzie uważała.
- Usiądź i spróbuj się nie ruszać – Hermiona na dźwięk tego
zdania od razu się uśmiechnęła. Zawsze kiedy ktoś prosił żeby się nie ruszała
jak na złość przypominały jej się wspomnienia takie jak Ron goniący Freda który
ukradł mu różczkę. Fred. No i znowu. Myśli gryfonki znów opanował rudzielec, i
gdyby nie Ginny rozpłynęła by się w marzeniach.
- Masz się też nie śmiać! – Hermiona otworzyła zdziwiona
oczy. Łagodna twarz przyjaciółki uśmiechała się do niej. To znaczyło tylko
jedno. Poznała minę szatynki.
- No gadaj, dla kogo się tak chcesz wystroić – mówiła
nakładając delikatny podkład na twarz Hermiony – chodzi o mojego brata, co? –
szatynka posmutniała słysząc te słowa. „Ona dalej myśli że podoba mi się Ron” –
pomyślała.
- Słuchaj Gin, naprawdę chciałabym ale nic Nie czuję do
Ronalda, a poza tym ostatnio dowiedziałam się o nim coś okropnego – powiedziała
gryfonka z bólem serca. Ginny zrobiła zdziwioną minę.
- Przecież wiem że Nie chodzi o Rona głuptasku! Uwierz mi,
wiem co się dzieje pomiędzy tobą a Fredem – ruda spojrzała badawczo na
przyjaciółkę. „No proszę, wystarczył jeden dzień by ta dowiedziała się o…”
przerwała rozmyślenia. O czym? O zakochaniu? Zauroczeniu? A może o chwili
słabości? Od wczoraj nie posunęła się dalej z uczuciami co do bliźniaka.
- Niby co? – spytała udając zaskoczenie.
- Przestań! Samą siebie możesz oszukiwać, ale na pewno Nie
mnie! – powiedziała z pretensją i nałożyła jej puder na policzki. Hermiona w
tym momencie nie potrzebowała żadnego pudru, bo czuła że same zrobiły się
czerwone na słowa przyjaciółki.
- Gin, ja sama jeszcze nie wiem o co z tym wszystkim chodzi,
uwierz mi – zwierzyła się przyjaciółce – czy to możliwe że przez pięć lat nic a
tu nagle z dnia na dzień no… no on – ruda po ostatnim słowie dziewczyny
błyskawicznie zakryła usta dłońmi. Hermiona spojrzała na nią zdziwiona.
- Co?
- Nie używasz jego imienia! Boże Hermi, ty naprawdę coś do
niego czujesz! – Ginny pisnęła radośnie i zaczęła nucić jakąś miłosną
przyśpiewkę.
- To że Nie powiedziałam Fred znaczy że go kocham? – na
dźwięk tych słów Hermiona zadrżała, a ruda zauważając to uśmiechnęła się. To
tak pasowało. „Fred” i „kocham”, jednak szatynka się opamiętała.
- Nie Ginny, może mi odbija, bo powiedział że jestem jego
przyjaciółką – „Jesteś także moją przyjaciółką” – te słowa wypowiedziane niedawno
przez rudzielca wszystko psuły.
- Tak, tak, sobie wmawiaj.
- No wiesz, przyjaźnie się z najpopularniejszymi bliźniakami
w Hogwarcie. To zaszczyt dla takiego kogoś jak ja – Hermiona posmutniała.
- Zaszczyt dla przyszłej super laski? Nie sądzę. Zamknij
oczy. – Ginny zaczęła malować jej kreski. Hermiona była mile zaskoczona tym, że
nic ją Nie boli, Nie szczypie ani Nie przeszkadza. Przez resztę czasu ruda
malowała jej rzęsy i skubała brwi. Gryfonkę najbardziej cieszyło to że zamiast
szopy loków będzie miała niemalże proste włosy z kilkoma pięknymi falami.
- Skończone! Pięknie! – krzyknęła Ginny i przyjrzała się
twarzy swojej przyjaciółki. Hermiona patrzyła na nią zniecierpliwiona.
- No to podasz mi lustro czy będziesz tak sterczała? –
zapytała ją szatynka a młodsza gryfonka wystawiając jej język przyniosła małe
lusterko. Rzeczywiście wyglądała bajecznie. Piękne, kasztanowe, lśniące włosy
idealnie pasowy do delikatnego makijażu. Hermiona widząc swoje odbicie
odruchowo się uśmiechnęła, co jej jeszcze bardziej dodało urody.
- Jezu Gin, jesteś boska! – powiedziała Hermiona i
przytuliła zadowoloną z siebie przyjaciółkę. Kiedy szatynka odeszła od Ginny ta
ją szybko zmierzyła.
- No, zostaje teraz tylko kwestia ubioru, ale to pestka.
Równie dobrze mogła byś iść tak bo masz piękną figurę! – krzyknęła ruda i
obróciła ją dookoła własnej osi. Policzki szatynki jeszcze bardziej
poróżowiały. Nie była przyzwyczajona do komplementów na temat urody. Teraz
jednak przekonała się że jest naprawdę bardzo ładna. Hermiona żałowała że już
wcześniej Nie poddała się błaganiom przyjaciółki. Teraz jednak rozumiała zwrot
„Czuć się jak milion dolarów”. Gdy obydwie dziewczyny wyszły z łazienki Parvati
zakryła rękami usta a Lavender wypadł lakier z ręki i zrobił czarną plamę na
ładnych, dębowych deskach.
- O boże – wydusiła z siebie tylko czarna, natomiast
blondynka uśmiechnęła się pogodnie do Hermiony.
- To Miona ma ładniejszą bliźniaczkę? A w ogóle gdzie ona
jest? – powiedziała sarkastycznie Lavender i zmierzyła wzrokiem gryfonkę.
- Niestety nie posiadam ładniejszej bliźniaczki – „Ale wiem
kto posiada, tylko że w płci męskiej” pomyślała Hermiona, lecz po chwili
skarciła się za tą myśl.
- No ale Chyba nie pójdziesz tak, co? No Chyba że chcesz być
w ciąży… - powiedziała Parvati i wszystkie czarodziejki wybuchły śmiechem.
- Nie no, na serio, co z nią zrobimy? – zapytała w końcu
Ginny całkiem na poważnie. Lavender uśmiechnęła się podejrzanie, a wszystkie
czarodziejki patrzyły na nią pytająco.
- Robimy nalot na jej szafę – zanim blondynka zdążyła
dokończyć zdanie wszystkie ciuchy Hermiony latały po pokoju. Dziewczyny
łapczywie przeglądały spodnie, bluzki i koszule, jednak po pięciu minutach się
załamały. Parvati złapała się za głowę.
- DOŚĆ! Mam wrażenie że patrzę na garderobę McGonagall! –
Parvati pobiegła do swojego kufra – Uff, miniówki, obcasy, koszulki, ćwieki…. –
mówiła sama do siebie przynosząc swoją stertę ubrań pod nos Hermiony.
- To są ubrania! Nie jakieś firanki! – krzyknęła trącając
pierwszy lepszy ciuch szatynki tak jakby był skażony. Hermiona się oburzyła.
- Że co proszę!? To są prawdziwe kobiece stroje! Damy
powinny chodzić tak ubrane! – W tym momencie jej palec ze sterty swoich ubrań
powędrował w stronę kupki Parvati – a Nie tak! – Ginny położyła rękę na czolę
Hermiony.
- Ty się dobrze czujesz? – zapytała z udawaną troską, na co
współlokatorki cicho zachichotały.
- Jak śmiecie mi wmawiać że moja odzież to firanki!? –
zapytała kipiąc ze złości. Lavender powędrowała po swoje ubrania. Jej sterta
była o wiele mniejsza. Nie dlatego że wzięła mniej ciuchów. Po prostu były o
wiele krótsze i skąpsze od szafy przyjaciółki.
- Ginny ty zrób to samo – powiedziała stanowczym tonem.
- Co? No dobra… - odrzekła ruda i podeszła ze swoim
zestawem. To wyglądało bardzo śmiesznie. Trzy nastolatki siedzące po pas w
ubraniach.
- Co wy zamierzacie? – spytała przestraszona Hermiona
wyginając nerwowo palce.
- Co my zamierzamy? – Parvati niemalże powtórzyła pytanie
kierując je do blondynki.
- No jak to co?! Robimy z szarej myszki gorącą lwice! –
tylko to zdążyła usłyszeć Hermiona zanim osaczyły ją trzy gryfonki.
<3 <3 <3
Oto i moja rekompensata ^^ Rozdział w przyzwoitej długości! Życzę udanego czytania ;3
~Meggie
Hermiona na bóstwo? No ciekawie, ciekawie xD Chce już wiedzieć jak Hermiona bd się zachowywała przy Fredzie i mu wszystko wyjaśni...
OdpowiedzUsuńPisz szybko i weny! <3
/Mei
Już się niedługo dowiesz ;)
Usuń~Meggie
Ciekawe ciekawe.
OdpowiedzUsuńŻycze weny <3
Pisz szybko nie mogę się doczekać ♥♥
Dziękuję :)
Usuń~Meggie
czekam na kolejne rozdzialy :*
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podopa ten blog :D
Naprawdę dziękuje ;) Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, że ktoś interesuje się tymi wypocinami ;D
Usuń~Meggie
super, :D
OdpowiedzUsuńa akcja z gnomami mi sie fest podobała. haha
zapraszam do mnie! :D
http://pamietnik-fremione.blogspot.com/
Dzięki ;*
Usuń~Megg
Świetny rodział,oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramioneobliviate.blogspot.com/
~Julie Malfoy
Dzięki Rika ;D
Usuń~Meggie